Zofija, co kwiaty rozwija

Ostatecznie „przy promie”, gdzie słyszałem dwóch jegomościów, ostał się jeden. Być może drugi został moim sąsiadem? Od kilku dni słucham wilgi koło domu. Z egzotycznych wakacji wróciły też panie, które zapewne teraz budują gniazdo. Pamiętacie socrealistyczną Przygodę na Mariensztacie, w której panowie murarze nie mogli pogodzić się z tym, że kobiety wykonują tę samą pracę? Panowie wilg nie mają z tym żadnego problemu, pozwalają małżonkom wznosić domostwa, samemu umywając skrzydła od tej roboty. Na usprawiedliwienie chłopaków wyjaśnię, że stan surowy domostwa przypomina raczej dzieło koszykarza niż murarza. Sporządzone jest z łyka i włókien, które ptaki oplatają wokół gałęzi (tu pomoc samca jest nieodzowna, ktoś musi przytrzymać końcówkę, podczas gdy samica oblatuje dookoła gałązkę). Później panowie zajmują się już tylko dostawami budulca, panie resztą. W tym czasie na łyko są bardzo łase, toteż wywieszając pęczek włókien lipowych (…) można ptaki łatwo przywabić radził Sokołowski. Zwykle jednak ptaki rwą materiał na gniazdo z suchych gałązek lip i innych drzew wytwarzających długie łyko. Taczanowski w Oologii ptaków Polski wskazuje także inne materiały: do budowy bierze rozmaite materiały jakie tylko miejscowość dostarczyć może; jużto najczęściej używa suchych, szerokich i długich liści trawy, które dowcipnie [pomysłowo – przypis autora] okręca wokół gałązek, przeplata po kilka razy między sobą i całą zewnętrzną powierzchnię niemi otacza i krzyżuje. Jeżeli tylko może dostać łyka i włókien konopi lub lnu, używa ich w znacznej ilości. Niestety lnu od dawna niemal się nie uprawia (co stało się przyczyną wyginięcia lnicznika właściwego i kanianki lnowej), podobnie konopi, choć całkiem niedawno stróże prawa prosili o informację, gdybym znalazł jakąś plantację w nadnarwiańskich ostępach ;)). Dziewiętnastowieczny ornitolog wskazuje też na tasiemki, nici i szmaty, choć przyznam, że nie spotkałem się osobiście z takim budulcem u wilg. Koszyk wyplatają w rozwidleniu cienkich gałązek. Choć jest dość głęboki, to stale wystawiony na pastwę wiatru kołyszącego wiatrem. By nie wypaść pisklęta przy karmieniu podnoszą jedynie główki.

Spośród wszystkich polskich ptaków wilga jest jedynym, który wije gniazda w rozwidleniu gałązek, choć w tropikach i krainach przyległych jest to dość rozpowszechniony sposób budowy i zabezpieczania się przed drapieżnikami. I tu mamy wyjaśnienie nietypowości wilg, podobnie jak Polska jest krajem południowym, przypadkiem wciśniętym daleko na północ, tak wilgi są ptakami południa, które osiadły na północy. Wszyscy jej krewni żyją między zwrotnikami. W subtropikach nie tylko nie wyróżniałaby się apartamentem, ale też wyglądem i śpiewem. To też tłumaczy śpiew przed deszczem, w klimacie zwrotnikowym lęgi ptaków odbywają się w porze deszczowej, widać nasze ptaki zachowały w pamięci pradawne obyczaje swojej rodziny. Choć przystosowały się do życia w chłodniejszym klimacie (ale bez przesady, w północnej Polsce jest rzadka, a w Skandynawii jest jej nie więcej niż 200 par i to tylko w południowej części półwyspu, nie spotkamy jej także w naszych górach), to wyraźnie lubi ciepłe lato, kiedy lepiej udają się jej lęgi. A skoro już o tym mowa, to przeciętnie wilgi składają 3-4 jaja, niekiedy pięć. Wysiadywaniem zajmuje się tylko pani wilga, ale kiedy pojawią się pisklęta, małżonek włącza się w opiekę i okazuje się troskliwym tatą. Po opuszczeniu gniazda rodzina trzyma się nadal razem, aż do jesiennych wędrówek. Nim jednak do tego dojdzie, tato uczy młodzików śpiewu, szczególnie kiedy poczuje, że nadciąga deszcz. O wadze tej nauki przekonał się Andrzej Kruszewicz, dyrektor warszawskiego zoo, pod którego opiekę trafił młody samczyk. Ptak okazał się niezdolny do życia na wolności, więc pozostał w placówce, po jakimś czasie dołączyła doń samicza, również niezdolna do życia na wolności. Niestety wczesne osierocenie sprawiło, że chłopak kiepsko śpiewał, co spowodowało dezaprobatę u dziewczęcia. Na szczęście dyrektor Kruszewicz szczyci się tym, że umie całkiem nieźle naśladować śpiew wilgi, dzięki czemu dzielił młodzikowi kilku korepetycji.


Całość w „Lesie Polskim” nr 15-16 z 2019 r.